Koty podwórkowe. Na terenach zabudowanych, zwłaszcza w dużych miastach, spotkać można nawet dość liczne zespoły kotów, które nie należą do żadnego konkretnego opiekuna. Są one niezbędne do utrzymania na niskim czy nawet zerowym poziomie liczebności myszy i szczurów na posesji, a także karaczanów w piwnicach, magazynach i przydomowych zakamarkach. Z naciskiem jednak podkreślić trzeba, że koty te powinny być karmione przez lokatorów i powinny mieć dostęp do pitnej wody lub mleka i do miejsc, w których znajdą ochronę przed mrozem, upałem i szarugą, a także przez wrogimi psami i ludźmi. Co pewien czas, np. co kilka miesięcy, podłogę i ściany takich pomieszczeń (np. piwnic, hydroforni, strychów, komórek) należałoby w nieobecności kotów (co najmniej godzinnej, zależnie od rodzaju trucizny) spryskiwać środkami owadobójczymi, aby powstrzymać rozród pcheł, które lęgną się przede wszystkim poza ciałem swych żywicieli, w szparach podłóg i ścian. Koty powinny mieć tam kartonowe pudła lub skrzynki z wiórkami, sianem czy choćby papierami, izolującymi je przed zimnem i wilgocią.
Bezpodstawne i bezsensowne jest natomiast obwinianie kotów o rozwój „robactwa” w budynku (to znaczy, prusaków i karaluchów, a więc większych owadów). Jak już wspomniałam, koty je chwytają i niszczą, a więc raczej pomagają w ich tępieniu.
Co do niemiłego zapachu, wyczuwalnego w piwnicach i innych miejscach zamieszkałych przez koty, to pochodzi on przede wszystkim z zapachowego znakowania swego mieszkalnego terytorium przez samce, a rzadziej z kocich odchodów. Koty niepłoszone przez psy, dzieci i agresywnych dorosłych, z reguły wolą załatwiać swoje potrzeby na zewnątrz, tam gdzie mogą zagrzebać je w ziemi lub w piasku. A więc i w tym zakresie łagodność i życzliwość ludzi może znacznie poprawić sytuację.
Regularne karmienie kotów podwórkowych przyczynia się też do znacznego wyeliminowania nocnych pokrzykiwań kotów, które z głodu muszą wchodzić na terytoria sąsiadujących kocich grup i odwiedzać tamtejsze śmietniki i miejsca karmienia — a te są energicznie i nieraz głośno bronione przez „posiadaczy”. Koty syte i spokojne chętnie pozostają na własnym terenie i nie hałasują.
Podstawowym problemem w opiece nad przypadkowo stowarzyszonymi kotami jest niedopuszczenie do ich niekontrolowanego rozmnażania. Zarówno już teraz, jak i w dalszym ciągu podkreślam, że jedyną dopuszczalną ze względów etycznych metodą ograniczenia nadmiernej liczebności zwierząt (a także ludzi) jest powstrzymywanie ich rozrodu, a nie mordowanie tego, co już się urodziło, a tym bardziej podrosło. Obecnie nawet w walce ze szkodliwymi owadami coraz szerzej stosuje się zamiast trucizn takie środki chemiczne, które powodują dezorientację samców w odnajdywaniu samic i przez to bardzo znaczny spadek liczby zapłodnień.
Podwórkowe koty należy karmić w miarę możności późnym wieczorem, aby wyeliminować ich konkurentów — spuszczane ze smyczy psy i zwinne gołębie, które z należytej odległości wyczekują chwili, kiedy przy kocich miseczkach chwilowo będzie pusto. Prócz tego, dniem łatwiej mogą się trafić młodsi czy starsi ludzie nastawieni do kotów złośliwie. One zaś z kolei po zapadnięciu zmroku czują się bezpieczniej. Bardzo szybko uczą się rozpoznawać swoich sympatyków-karmicieli i nabierają do nich względnego zaufania. Nie należy jednak oswajać ich zanadto od maleńkości, ponieważ wobec mnóstwa grożących im niebezpieczeństw osłabienie ich czujności mogłoby stać się dla nich zgubne, choć jak wspomniałam, na ogół koty dobrze rozpoznają swych opiekunów od obcych i wrogów.