„Kradzieże”. Kot „trudny” miewa też niekiedy skłonności do samowolnego zabierania sobie nie przeznaczonych dla niego przysmaków. Niektórzy określają to jako „kradzieże”, ale jest to krzywdzące, ponieważ nie można wymagać od zwierzęcia, tym bardziej zwierzęcia mającego naturę dość niezależną, aby stosowało się do ludzkich norm moralnych. Taki nawyk jest u kota wynikiem nadmiaru zakazów ze strony jego opiekuna-wychowawcy. Koty mają bardzo wysoko rozwiniętą ciekawość, zwaną w nauce popędem eksploracyjnym. Jeżeli bezustannie zabrania im się ją zaspokoić, wyczekują momentu, gdy człowiek nie patrzy, aby jednak zbadać to, co je interesuje, np. to, co znajduje się na stole czy w innym niedozwolonym miejscu. Ponadto ludzie bardzo często żałują kotom przysmaków, które jedzą sami. Nie przesadzajmy, kot to nie pies i żołądek ma mały, szybko napełniający się nawet najcenniejszymi delikatesami. Jeśli kotu nie wzbrania się uczestniczenia przy obiedzie, siedzenia przy stole lub na brzegu stołu, jeśli podaje mu się kawałeczki tego, co mu szczególnie smakuje, a wszystko co zaciekawia pozwoli mu się obejrzeć i powąchać — kot nie będzie czuł pokusy, aby dobierać się do czegokolwiek „nielegalnie”. Jedzenie wspólnie z ludzkimi domownikami jest znacznie bardziej atrakcyjne także z przyczyn psychologicznych, gdyż podobnie jak wśród ludzi, wzmacnia międzyosobniczą, partnerską więź społeczną.
Potrzeba własnego znaczenia. Kot przebywający stale w mieszkaniu, gdzie tryb jego życia układa się monotonnie, a opiekunowie mało mu poświęcają uwagi i na długo pozostawiają samego, cierpi wskutek nudy, poczucia socjalnego zaniedbania i odsuwania go od uczestniczenia w życiu domowej wspólnoty. Podobnie dzieje się także wtedy, gdy dom odwiedzają goście i wszyscy przez dłuższy czas zajęci są rozmową tak bardzo, że zupełnie nie zwracają uwagi na kota. W takich razach zdarza się, że kot, nawet zresztą wcale nie należący do kategorii „trudnych” zaczyna psocić. Zrzuca na podłogę jakieś drobne przedmioty, „ostrzy pazury” na meblach, delikatnie szczypie zębami łokieć opiekuna, a gdy nazbyt długo nikogo nie ma w domu, robi kałużę w przedpokoju. Kot dobrze sobie przy tym zdaje sprawę, że popełnia wykroczenie, ale nawet nagana i bura są dla niego w tej sytuacji psychologicznej mniej nieznośne niż samotność i poczucie odsunięcia od kontaktów interpersonalnych, jak gdyby banicji psychicznej. Takie zwracanie na siebie uwagi za wszelką cenę stosowane bywa przez istoty o silnej potrzebie kontaktów społecznych i uczestniczenia w tym, co robią inni członkowie grupy. Zachowanie takie widuje się często także u psów, a przede wszystkim u dzieci i młodzieży ludzkiej. Zjawisko to rozpoznał i opisał po raz pierwszy sławny psycholog Zygmunt Freud nazywając je „potrzebą znaczenia”.
Zrozumieć to wybaczyć. Koty „trudne”, jeśli dostaną się pod opiekę człowieka umiejącego z nimi postępować, z czasem stają się wobec niego spokojne, łagodne i bardzo przywiązane. Trzeba tylko rozumieć przyczyny ich napięć i konfliktowości. A wszystko zrozumieć — to wszystko wybaczyć!