Rodzi się przyjaźń…
Odkąd zamieszkała u nas Sami, schroniskowa koteczka, pomiędzy nią a Baksem, zaczęła rodzić się przyjaźń. Ciężko w to uwierzyć, ponieważ początki były bardzo cieżkie. Przez kilka tygodni konieczna była seperacja, przynajmniej na noc, byśmy mogli się wyspać. Nie obyło się bez krzyków, fuczenia i łapoczynów. Potem nastąpiła faza ignorancji. Obecnie Baks i Sami ganiają się po mieszkaniu. W stosunku do Mai nadal jest ostrożna i woli ją omijać. Dziś mój kot obronny kolejny raz przepędził Sami z sypialni.
Ale wróćmy do wspólnych zabaw Sami i Baksa. Cudownie jest obserwować, jak oba koty polują na siebie, gonią się przez całe mieszkanie. Niestety Sami bardzo szybko braknie tchu, ponieważ całe płuca są już zajęte przez raka. Sami musi często robić przerwy by odpocząć. Pomimo tego, miło jest zobaczyć ją szczęśliwą, gdy oddaje się zabawie. Alternatywą dla niej byłoby powolne umieranie w schroniskowej klatce. W takich momentach cieszymy się, że zaoferowaliśmy Sami miejsce w naszym domu i utwierdzamy się w przekonaniu, że podjeliśmy właściwą decyzje. Jesteśmy jednak świadomi, że Sami nie zostało wiele czasu.
Jednak do nastąpienia tego, co musi nastąpić, będziemy (my-otwieracze puszek, Baks i troszke tez Maja) Sami umilać tę resztę życia, które jej zostało i cieszyć się widokiem jak ten, gdy Baks i Sami śpią blisko siebie.